niedziela, 3 lutego 2013

I care.

Wszystko ostatnio takie łatwe i jasne.
Złe jest daleko już od dawna, ale dopiero teraz to widzę.
I jestem pewna.
Dobre jest przy mnie.
Przy Tobie.


środa, 2 stycznia 2013

This is the end


Nowy rok. Nowe wyzwania. Nowe upadki.
W minionym roku przekroczyłam granice własnego bólu. Fizycznego i psychicznego. Agonia, napady histerii i skręcanie się na podłodze w spazmatycznym płaczu - idealne zobrazowanie mojego stanu w okolicach kwietnia, a później w okresie sierpień-październik.Większa część roku spędzona w stanie zawieszenia, psychicznej nieobecności, pamiętam raczej niewiele, urywki.
Kolana mam zdarte, poobijane łokcie i nadgarstki od ciągłych upadków. Upadam, ale wstaję. I coraz częściej nachodzi mnie chęć zatrzymania się na środku chodnika, czy w zatłoczonym autobusie albo supermarkecie i wykrzyczenia wszystkim, że jeszcze jestem, ciągle mnie widać, mimo tych wszystkich blizn i siniaków.
Na nadchodzący rok życzę sobie jeszcze trochę więcej siły. Widocznie wszystko można wytrzymać.

This is not the end.